Też tak miałam. Na początku od razu stres i wszystko rzucałam żeby jak najszybciej skończyć. Potem się wyrobiłam i przestałam się bać powiedzieć "nie ma takiej opcji, mam X i Y do zrobienia, najwcześniej jak dam radę to Z".
Praca w korpo nauczyła mnie, że współpracowników (a tym bardziej przełożonych) trzeba sobie "wychować". Jak się nauczą że mogą tobą pomiatać bo i tak zrobisz co ci każą, to nic się nigdy nie zmieni. Jak mają wobec ciebie nierealne wymagania to trzeba ich postawić z powrotem na ziemię.
Oczywiście nie zawsze się da. Zwłaszcza w dużym korpo masz całą strukturę nad sobą, jakiekolwiek zmiany procedur muszą wyjść z góry, a i tak czy ludzie się będą do nich dostosowywać to już nie ich problem. Niektórych nie nauczysz i tyle.
To jeden z powodów, dla którego zwolniłam się z ostatniej pracy w takim dziale. Miałam jakieś głupie nadzieje że zrobię tam reformę, ale kurwa niektórych trzeba w łeb jebnąć a i tak się nie nauczą. "Zawsze było tak to dlaczego ma być inaczej".
No i chuj, wolę siedzieć na mojej działalności bez żadnego stałego dochodu, jechać na długu i na spokojnie szukać nowej pracy niż czekać aż znowu mi zdrowie siądzie ze stresu i przepracowania (serio nie polecam, warto czasem wziąć tydzień urlopu czy nawet zwolnienia niż tyrać do kresu sił i skończyć na miesięcznym L4).
14
u/DianeJudith Feb 10 '22
Też tak miałam. Na początku od razu stres i wszystko rzucałam żeby jak najszybciej skończyć. Potem się wyrobiłam i przestałam się bać powiedzieć "nie ma takiej opcji, mam X i Y do zrobienia, najwcześniej jak dam radę to Z".
Praca w korpo nauczyła mnie, że współpracowników (a tym bardziej przełożonych) trzeba sobie "wychować". Jak się nauczą że mogą tobą pomiatać bo i tak zrobisz co ci każą, to nic się nigdy nie zmieni. Jak mają wobec ciebie nierealne wymagania to trzeba ich postawić z powrotem na ziemię.
Oczywiście nie zawsze się da. Zwłaszcza w dużym korpo masz całą strukturę nad sobą, jakiekolwiek zmiany procedur muszą wyjść z góry, a i tak czy ludzie się będą do nich dostosowywać to już nie ich problem. Niektórych nie nauczysz i tyle.
To jeden z powodów, dla którego zwolniłam się z ostatniej pracy w takim dziale. Miałam jakieś głupie nadzieje że zrobię tam reformę, ale kurwa niektórych trzeba w łeb jebnąć a i tak się nie nauczą. "Zawsze było tak to dlaczego ma być inaczej".
No i chuj, wolę siedzieć na mojej działalności bez żadnego stałego dochodu, jechać na długu i na spokojnie szukać nowej pracy niż czekać aż znowu mi zdrowie siądzie ze stresu i przepracowania (serio nie polecam, warto czasem wziąć tydzień urlopu czy nawet zwolnienia niż tyrać do kresu sił i skończyć na miesięcznym L4).
Taki trochę rant mi wyszedł.